... czyli Kaczyński stał się niebezpieczny, tak twierdzi JKM, a trudno
się z JKM nie zgadzać :
http://fakty.interia.pl/tylko_u_nas/news/niszczenie-kaczynskiego,1533750,3439
"Jak ten czas szybko leci! Jeszcze niedawno były wybory prezydenckie.
Znalazłem się w nich na IV miejscu, przed JE Waldemarem Pawlakiem i
innymi. W drugiej turze, podobnie zresztą jak w pierwszej, nie
głosowałem - ale pytany: "Jak głosować?" odparłem: "Jeśli ktoś
koniecznie chce iść głosować, a nie wie na kogo - to radzę na
Jarosława Kaczyńskiego".
Co uzasadniłem w dwóch punktach (1) że nie jest dobrze, w obecnej
sytuacji międzynarodowej, by Prezydent należał do tej samej partii, co
premier - konkretnie: do partii pro-niemieckiej; i (2) bo jeśli
Jarosław Kaczyński zostanie Prezydentem, to zajmie się polityką
zagraniczną (co zresztą robi bardzo dobrze), wojskiem, policją,
służbami specjalnymi - a nie np. gospodarką.
Jeśli natomiast Jarosław Kaczyński przegra wybory, to rozeźlony na
cały świat, tak da nam popalić, że się nie pozbieramy.
Niestety: Jarosław Kaczyński wybory przegrał - i stało się dokładnie
to, czego się obawiałem: zaczyna bez opamiętania niszczyć wszystko
naokoło.
Musicie przy tym Państwo zdawać sobie sprawę, że Jarosław Kaczyński to
polityk wysokiej klasy. Znający dobrze historię, znający się na
mechanizmach politycznych, znakomity manipulator i wręcz genialny
taktyk. To wystarcza do Zdobycia władzy.
Ze strategią u Niego jest znacznie gorzej: po zdobyciu władzy taktyk
nie ma pojęcia, co robić dalej, bo nie ma żadnej strategii, żadnych
zasad.
Przed tym problemem stanął Jarosław Kaczyński Trzy lata temu - gdy
dysponował praktycznie pełnią władzy... i nie wiedział, co z nią
robić. Urządził niepotrzebne wybory, celowo chyba je przegrał - i z
ulgą mógł wrócić do ulubionego zajęcia: taktycznego podgryzania
przeciwników.
Dziś ma do dyspozycji ze 300.000 wiernych zwolenników, którzy gotowi
są ruszyć na Warszawę z krzyżami w rękach. Z 10-metrowym krzyżem
zmontowanym przez Górali.
Przypominam, że Józefowi Garibaldiemu do zdobycia władzy w pogrążonych
w chaosie Włoszech wystarczyło 1000 Czerwonych Koszul...
I jeśli Jarosław Kaczyński zdobędzie teraz władzę, to będziecie
Państwo gorzko - naprawdę: gorzko - żałować, że nie wybraliście tego
świetnego polityka na Prezydenta - a skierowaliście Jego zdolności na
niszczenie.
Media będące w większości w łapkach bezpieki robiły z braci
Kaczyńskich niemal pośmiewisko Europy. Tymczasem np. p. Aniela Merkel,
Kanclerzyna RFN, przyjęła Jarosława Kaczyńskiego (jako premiera) i
rozmawiała z Nim ponad trzy godziny - co jest rzeczą niespotykaną.
A z JE Bronisławem Komorowskim rozmawiałaby kwadrans - bo to człowiek
miły, układny... ale o czym z Nim długo rozmawiać?
Przetrzymaliśmy rządy śp. Lecha Kaczyńskiego - z pewnością
przetrzymalibyśmy rządy Jarosława. Jest to polityk o trzy klasy lepszy
od brata.
Powiedzmy jasno: Lecha Kaczyńskiego nie lubiłem, nie szanowałem, nie
znosiłem Jego poglądów - a w ogóle uważałem Go nie tyle za "złego"
polityka, co za ZERO. Gdyby nie nieustanne instrukcje Jarosława - Lech
Kaczyński nie potrafiłby nic. Bronisław Komorowski jest od Niego
znacznie lepszy.
Ale nie od Jarosława.
Zauważcie Państwo: IIEE Bronisław Komorowski i Donald Tusk są na ogół
chwaleni: w Berlinie, w Moskwie... Otóż dobrym prezydentem Polski może
być tylko ktoś, kogo politycy sąsiednich państw najchętniej utopiliby
w łyżce wody.
Jeśli kogoś tam chwalą - to jest to człowiek, który będzie bardziej
dbał, by dostać zaproszenie na obiadek w Paryżu niż o interes Polski.
Radziłem głosować na Jarosława Kaczyńskiego.
Po klęsce radziłem Mu, by na miesiąc wyjechał i ochłonął. Cóż: teraz,
niestety, tego wybitnego polityka trzeba będzie zniszczyć.
Stał się niebezpieczny. Naprawdę."