Uświadomcie mnie bo już sam nie wiem w jakim kraju absurdalnego prawa
ja żyję. Chodzi o podatek płacony od odestek od obligacji kupowanych na
rynku wtórnym.
Oto co przeczytałem na stronie GPW Catalyst
http://www.gpwcatalyst.pl/dla_inwestorow
"Zakładając teoretycznie, że kwota odsetek wynosi 60 zł rocznie,
kupując obligację pod koniec października nabywca zapłaci odsetki za
dziesięć miesięcy, czyli 50 zł sprzedającemu. W grudniu dostanie od
emitenta 60 zł, od czego zapłaci podatek w kwocie 11,4 zł (60*0,19). Na
„odsetkowej” części transakcji poniesie więc niewielką stratę
(60-50-11,4= -1,4 zł. Z tego wniosek, że nie opłaca się kupować
obligacji pod koniec okresu odsetkowego, lecz jak najbliżej jego
początku (w praktyce najczęściej na początku roku lub półrocza, jeśli
mamy do czynienia z półrocznym okresem odsetkowym)."
Moj DM nie liczył dotąd w ten sposób, ale policzył należny podatek
zgodnie ze zdrowym rozsądkiem tzn. zgodnie z rzeczywistym zyskiem:
(odsetki na koniec - odsetki skumulowanew dniu nabycia)*19%.
Jednak Prawo jest prawo i rzeczywiście z ustawy wynika tak jak piszą
powyżej.
Wynika stąd, że nasi wybrańcy narodu czy jak ja wolę - ojcowie
chrzestni - pobierają podatek podwójnie: od sprzedającego bo przecież
dostał odsetki skumulowane a więc to jego przychód powiększający zysk i
- od kupującego bo płaci on jeszcze raz 19% od tych pieprzonych odetek
skumulowanych.
Jak więc jest waszym zdaniem.
Pozdrawiam i liczę na wyrozumiałość