historia zaczyna się powtarzać
spotkanie pod Pałacem Prezydenckim było umówione na godzinę 17.
Jednak już przed 17 zaczęli się gromadzić pierwsi ludzie. Gdy
przybyłem na miejsce skierowałem się pod wystawę zdjęć, która teraz
stoi przed Pałacem. Zdjęcie Prezydenta z Małżonką było ustawione przed
łańcuchami okalającymi dziedziniec pałacowy. Pod zdjęciem był wielki
krzyż ze zniczy, który stale rósł. Znicze były ustawiane w porządku, o
który dbali wolontariusze wyłonieni spośród zebranych. Najbliżej
zniczy była grupa starszych kobiet, które odmawiały w skupieniu
koronkę do Miłosierdzia Bożego.
Osób wciąż przybywało, a ja nagle usłyszałem oklaski. Ludzie cieszyli
się bo pojawił się pan Pospieszalski i pani Stankiewicz. Wokół nich
utworzył się krąg ludzi, którzy gratulowali, dziękowali i robili sobie
z nimi zdjęcia. Było dużo młodych osób, rodzice z dziećmi i nawet
kilku harcerzy. Potem musiał pojawić się TVN bo ludzie zaczęli
skandować "precz z TVNem" pokazując skierowane w dół kciuki. Potem
skandowano precz z "Gazetą Wyborczą",a w końcu "precz z Agorą".
W międzyczasie na bazę latarni znajdującej się przed Pałacem wdrapał
się jakiś człowiek, który zaczął czytać list skierowany do Prezesa
Rady Ministrów przez profesora Jacka Trznadla. Zgromadzeni żywo
reagowali, przerywając oklaskami i skandując "żądamy" i "chcemy
prawdy". Po nim miejsce zajął jeden z członków "ruchu 10 kwietnia",
który podziękował zebranym za przyjście i przypomniał po co się tu
znaleźliśmy. Wkrótce pomiędzy ludźmi zaczęły krążyć listy poparcia dla
powołania międzynarodowej komisji. Był przygotowany stolik, ale było
zbyt wielu ludzi by mogli z niego skorzystać. Wszyscy chętnie
podpisywali, ode mnie podpisaną listę odebrał młodziutki harcerz.
Jedną z osób, która przemawiała do ludzi był aktor Mariusz Bulski..
Powiedział "Ludzie, nie dostałem żadnych pieniędzy. My wszyscy tu
zebrani jesteśmy aktorami. Aktorami dramatu, który rozpoczął się 10
kwietnia". Jego słowa spotkały się z wielkimi brawami.
Krążyłem jeszcze przez chwilę gdy zobaczyłem pewne wzburzenie wśród
ludzi. Okazało się, że Policja spisuje osoby, które przemawiały do
zgromadzonych i m.in. pana Pospieszalskiego. Spisani zostali oskarżeni
o zwołanie nielegalnego zgromadzenia powyżej 7 osób. Bardzo to
wszystkich oburzyło, nagle pojawiło się wiele wyciągniętych rąk z
dowodami osobistymi. Ludzie zaczęli skandować "spisać wszystkich",
wielu mówiło do Policjantów - "spiszcie i mnie". Niektórzy pytali,
dlaczego policjanci robią coś takiego. Wystraszonych funkcjonariuszy
wyprowadził spomiędzy ludzi pan Pospieszalski.
Po tym zajściu ludzie śpiewali hymn, rotę i skandowali "Solidarność" z
dłońmi w geście "V" znanym z czasów pierwszej "Solidarności".
W szczytowym momencie zgromadzenie zajmowało przestrzeń ograniczoną z
jednej strony lewą krawędzią Pałacu, a z prawej zewnętrznym rogiem
hotelu Bristol. Ludzi było bardzo wielu.
Potem atmosfera zaczęła stygnąć. Ludzie rozmawiali w mniejszych
grupach, znajomi umawiali się w pobliskich kawiarniach. Pozostali
oglądali zdjęcia stojące przed pałacem, dumali przed ułożonym ze
zniczy krzyżem lub słuchali z radiomagnetofonu wystąpień dotyczących
10 kwietnia.
Odchodząc stamtąd zauważyłem cztery pojazdy policji i straży
miejskiej. Nie było jednak powodu do interwencji, bo zebrani byli
spokojni i zachowywali się godnie.
Wiktor
|