Eneuel Leszek Ciszewski
Gość
|
2010-05-10, 16:33 zły na liczko
|
|
"Jarek Andrzejewski" 15e21d85-e1d9-492d-b93b-55208bf9c4e7@b7g2000yqk.googlegroups.com
Cytat: | bo importerzy-spekulanci wyprowadzaja kase z kraju odbierając pracę
naszym , a eksporerzy przywożą twardą walutę.
|
: A która jest "twarda"? Drukowany bez umiaru dolar czy może EUR
: radośnie grzebane socjalem europejskim i życiem na kredyt (przyszłych
: pokoleń)? O ile wiem nasz eksport do Chin jest nieco mały, a płacenie
: złotem jeszcze nie jest popularne :-)
W czasach PRL twardą walutą był dolar amerykański.
To on skruszył Gitlerowców, więc cieszył się szacunkiem,
respektem, uznaniem itd... Teraz, gdy kryzys gospodarczy
w USA zaczęto zwalczać od strony nakręcenia koniunktury
drukarskiej, twardość dolara amerykańskiego stoi pod
znakiem zapytania.
Ponieważ USA po wojnie podtrzymywały życie w Europie Zachodniej,
także waluty krajów tej części Europy uznawano za twarde. Dziś
większość tych krajów używa wspólnej waluty, a jest ona zmiękczana
na wschodzie Europy przez zachodnie państwo zwane Grecją...
Grecja, podobnie jak i Niemcy, nie lubiła w przeszłości jedności
czy jednolitości, Grecy palili się do wojen jak Niemcy, ale
chyba w gospodarności nieco Niemcom ustępują i teraz Euro,
za sprawą Grecji może zmięknąć. :)
Jakaż więc waluta obecnie jest twarda?
Trudno zgadnąć, ale imo najtwardszą walutą są inwestycje,
przemysł, nieruchomości (a z nich najtwardsza jest ziemia),
władza, poważanie i poszanowanie...
Najtwardsi pod tym względem są duchowni.
Ci mają i ziemię, i budynki, i władzę, i szacunek (a raczej
respekt -- rzadko są szanowani bez strachu) i (za sprawą
Rydzyka) inwestycje...
Ja jestem wychowankiem Kościoła i w chwili obecnej przechodzę
ten etap, który kościelni przechodzili pół wieku temu -- bogacę
się. Niestety przechodzę ten etap zbyt dokładnie, to znaczy
ze świadomością tego, iż nie zdążę... Wprawdzie Bóg pomaga jak
umie (no, niezupełnie jak umie -- toż z prezydentem mogliby się
zabrać i inni, na przykład ciecie z mego osiedla; musiałbym wówczas
jechać na pogrzeb do Krakowa, lać łzy i krzyczeć głośno jak inni
,,chcemy prawdy''? -- niby tak, ale zyski byłyby tego warte) ale
to stale za mało... Wolałbym mieć zdrowie... Niby co mi po zdrowiu,
gdy inni bogacąc się rozdeptują mnie, ale IMO mógłbym mieć zdrowie
a inni mogliby nie bogacić się tak bezwzględnie...
|
|