Czesc!
Cala opisana przez Ciebie sytuacja, a konkretnie podejscie policji,
przypomina mi pewne zdarzenie. Na kilka pojazdow zaparkowanych na
parkingu na ogrodzonej posesji z sasiedniej posesji, gdzie trwala
budowa, zostal (z wysokosci kilkunastu pieter) wylany cement (a w takim
cemencie trafia sie calkiem spory 'gruz')! Efekt: w jednym samochodzie
stluczona szyba, w pozostalych wgnioty w kareserii, wszystkie pojazdy
porysowane. Cement gestnial (wiadomo, ze w konsekwencji beda gigantyczne
rysy, bo ciezko bedzie to usunac, a nawet zmywany na swiezo zostawial
widoczne rysy na lakierze). Na chodniku znajdujacym sie obok miejsc
parkingowych, a prowadzacym do wejscia do budynku, nie tylko cement, ale
i 'gruz'. Ochrona posesji, na ktorej byly zaparkowane pojazdy, od razu
wezwala policje i wlascicieli pojazdow. Policja po przyjezdzie spisala
notatke, zaprosili tez kierownika budowy, ktory zreszta zachowywal sie
bardzo agresywnie, aroganco, a do tego wydawalo sie, ze jest podpity.
Zwrocenie policji uwagi na fakt, ze kierownik budowy chyba jest
nietrzezwy i zero reakcji czy komentarza z ich strony. Final: osoba
niepelnosprawna z samochodem bez szyby, reszta wlascicieli - lakier do
wymiany, a policja zdobyla sie na poinformowanie, ze:
1. najlepiej pojechac na myjnie (cement juz zastygniety, bo tyle zajelo
policji dotarcie na miejsce i porozmawianie z kazdym poszkodowanym)
2. mozna dochodzic odszkodowania w drodze cywilnej, bo...'no polalo sie,
zdarza sie'.
Nie pomoglo tlumaczenie, ze to oznacza:
1. niewlasciwe zabezpieczenie terenu budowy i zagrozenie dla osob
poruszajacych sie chodnikiem oraz wsiadajacych/wysiadajacyh z pojazdow
2. byc moze brak u pracownikow uprawnien do wykonywania pewnych prac
3. gdyby akurat przechodzila matka z dzieckiem w wozku, mogloby dziecka
juz nie byc (kawalki gruzu byly na tyle duze, ze czlowiek, zwlaszcza
maly czlowiek, doznalby powaznego urazu)
Z innego zrodla (od dostawcy materialow budowlanych) wiem, ze tam stale
'zdarzaja' sie takie wpadki, poniewaz na porzadku dziennym jest, ze
czesc pracownikow i kierownik budowy sa nawaleni tak, ze ledwo stoja na
nogach. Jesli kazde wezwanie policji konczy sie wlasnie tak, jak w
opisanym przypadku, to nie dziwne, ze ekipa nic sobie nie robi, a
wykonawca nadal zatrudnia pijakow stwarzajacych zagrozenie dla otoczenia.
Taki kraj... :(
Pozdrawiam,
robal.