Jotte
Gość
|
2010-03-18, 00:16 Wyjazd integracyjny a prawo
|
|
Cytat: | Może jestem przeczulony, ale stanowczo jestem za oddzielaniem spraw
związanych z pracą od spraw osobistych. Przy kumplowaniu się prywatnie z
kolegami poznanymi w pracy zalecałbym daleko posuniętą ostrożność, a to
samo ze zwierzchnikami przywodzi mi na myśl ruskiego sapera, co to min
szuka zatykając uszy i wysuwając nogę.
To jest Twoje zdanie,
Pewnie. Dlatego je lubię. |
Cytat: | ale zgodzisz się chyba, że są także ludzie, dla
których praca jest ważnym elementem życia, kontakty z innymi ludzi z
firmy ważnymi kontaktami osobistymi, i że są także firmy, w których
takie właśnie podejście jest typowe i przez większość akceptowane.
Na szczęście życie oferuje wiele możliwości i każdy może wybierać takie
podejścia, które jemu odpowiadają.
Oczywiście, że się z powyższym zgodzę. Praca _jest_ wg mnie ważnym elementem |
życia.
Kontakty ze współpracownikami (dobre, obojętne, złe) są istotne. I każdy
sobie może wybierać na ile pozwoli aby mu "praca" właziła w życie osobiste.
Cytat: | Osobiście preferuję ludzi otwartych, dla których praca jest istotnym
elementem życia, i którzy potrafią się utożsamiać z firmą.
Jeśli masz na myśli pracowników najemnych (a nie np. współwłaściciedli, |
udziałowców itp.) to tu się biegunowo różnimy. Ja tego w ogóle nie rozumiem.
Tzw. "utożsamianie z firmą" jest mi obrzydliwe w swym sensie już jako sam
termin, że o realizacji tej "idei" nie wspomnę. Co to w ogóle ma być?
Cytat: | Uważam też,
że sytuacja, kiedy ludzie wspólnie pracujący nawiązują bliższe kontakty
jest zdrowa, naturalna i dlatego też dość popularna.
Naturalna - być może, w niektórych przypadkach, środowiskach, dla niektórego |
typu osobników.
Naturalne jest bądź co bądź istnienie różnego typu anomali i w tym ujęciu
nie są one być może anomaliami.
Ale zdrowa? Co jest w tym zdrowego?
Cytat: | Pewnie jednak mało
kto zmusza do tego. I pewnie niektórym tylko na takich układach bardzo
zależy.
Tego nie wiem, nie prowadziłem w tym zakresie żadnych badań (a ty?) toteż - |
jak bystro zauważyłeś - wypowiadam jedynie swoje wypływające z doświadczeń i
obserwacji zdanie, bez uogólniających twierdzeń.
--
Jotte
|
|
|
|
Reklamy
|
|
Jotte
Gość
|
2010-03-18, 00:16 Re: Wyjazd integracyjny a prawo
|
|
Cytat: | Otóż nie. Te działania są całkiem dobrze przemyślane i maja swój cel.
Sądzisz, że pracodawca ot tak sobie wywali całkiem niemałą czasem kasę
żeby z dobroci serca i bezinteresownie zrobić dobrze pracującym na niego?
Nie zawsze i nie wszędzie.
Tego nie twierdziłem. Zresztą cóż to byłaby za reguła bez wyjątków? |
Cytat: | Tam gdzie ostatnio pracowałem odbywał się jeden wyjazd w roku. Jechał ten
kto chciał. Można powiedzieć że wyjazd organizowali pracownicy a firma
wykladała pieniądze. Pracowałem tam dwa lata i wyjazdy wyglądały tak:
w pierwszym roku mojej pracy był wyjazd na weekend do Krynicy na dwa dni
na narty. Każdy dostał karnet na wyciąg i robił co chciał: samemu, w
grupach mniejszych i większych. Wspólne posiłki, w jeden wieczór "mini
bankiet": szwedzki stół, jakiś kran z piwem, muzyka. bilard. Znowu
każdy robił co chciał,
Może o to chodziło, nie sądzisz? Jedzie kto chce - wiemy kto nie chce. Robi |
co chce - i znów coś o nim wiemy. A i pogada sobie przecież - a nuż coś
chlapnie?
Spiskowa teoria? A może nie?
Cytat: | nikt nie gadał o pracy
No, w to już tak łatwo nie uwierzę... |
Cytat: | i żadnego prania mózgów
czy przymusowych tematów.
Drugi wyjazd - ludzie wymyślili sobie painball. Nie pojechałem bo nie
mogłem - urodziło mi się dziecko i nie chciałem żony zostawiać samej z
niemowlakiem na kilka dni. Załowałem bo akurat nie mam takiego grona
znajomych które byłoby zdolne skrzyknąć się i urządzić sobie
strzelanitwę a do tej pory paintballa nie próbowałem. Tak sie złożyło
że na ten wyjazd akurat nikt z zarządu także nie pojechał.
Firma normalna, załoga blisko 100 osób - większość z nich z ludźmi z
zarządu i akcjonariatem na "ty". Przez cały okres istnienia firmy -
teraz to już będzie ze 20 lat - firma nie miała ani jednej sprawy
sądowej z pracownikiem. Gdy firma miała dobry rok i były odpowiednie
odpisy na FS po prostu się korzystało bez żadnych podtekstów czy
przemycanych ideologii.
Twoja opowieść jest ładna i przyjemnie sielankowa. Chciałbym aby była |
odzwierciedleniem rzeczywistości.
Ma jednak pewną poważną wadę - wszystko co napisałeś dotyczy jednego
(słownie: jednego) wyjazdu.
Może jestem przeczulony, ale stanowczo jestem za oddzielaniem spraw
związanych z pracą od spraw osobistych. Przy kumplowaniu się prywatnie z
kolegami poznanymi w pracy zalecałbym daleko posuniętą ostrożność, a to samo
ze zwierzchnikami przywodzi mi na myśl ruskiego sapera, co to min szuka
zatykając uszy i wysuwając nogę.
--
Jotte
|
|
|
|
Jackare
Gość
|
2010-03-18, 00:16 Re: Wyjazd integracyjny a prawo
|
|
Cytat: | Otóż nie. Te działania są całkiem dobrze przemyślane i maja swój cel.
Sądzisz, że pracodawca ot tak sobie wywali całkiem niemałą czasem kasę
żeby z dobroci serca i bezinteresownie zrobić dobrze pracującym na niego?
Nie zawsze i nie wszędzie. |
Tam gdzie ostatnio pracowałem odbywał się jeden wyjazd w roku. Jechał ten
kto chciał. Można powiedzieć że wyjazd organizowali pracownicy a firma
wykladała pieniądze. Pracowałem tam dwa lata i wyjazdy wyglądały tak:
w pierwszym roku mojej pracy był wyjazd na weekend do Krynicy na dwa dni na
narty. Każdy dostał karnet na wyciąg i robił co chciał: samemu, w grupach
mniejszych i większych. Wspólne posiłki, w jeden wieczór "mini bankiet":
szwedzki stół, jakiś kran z piwem, muzyka. bilard. Znowu każdy robił co
chciał, nikt nie gadał o pracy i żadnego prania mózgów czy przymusowych
tematów.
Drugi wyjazd - ludzie wymyślili sobie painball. Nie pojechałem bo nie
mogłem - urodziło mi się dziecko i nie chciałem żony zostawiać samej z
niemowlakiem na kilka dni. Załowałem bo akurat nie mam takiego grona
znajomych które byłoby zdolne skrzyknąć się i urządzić sobie strzelanitwę a
do tej pory paintballa nie próbowałem. Tak sie złożyło że na ten wyjazd
akurat nikt z zarządu także nie pojechał.
Firma normalna, załoga blisko 100 osób - większość z nich z ludźmi z zarządu
i akcjonariatem na "ty". Przez cały okres istnienia firmy - teraz to już
będzie ze 20 lat - firma nie miała ani jednej sprawy sądowej z pracownikiem.
Gdy firma miała dobry rok i były odpowiednie odpisy na FS po prostu się
korzystało bez żadnych podtekstów czy przemycanych ideologii.
--
Jackare
|
|
|
|
Gabriel Kowalski
Gość
|
2010-03-18, 00:16 Re: Wyjazd integracyjny a prawo
|
|
[...]
Cytat: | To jest jak przedszkole dla dorosłych...
Otóż nie. Te działania są całkiem dobrze przemyślane i maja swój cel.
Sądzisz, że pracodawca ot tak sobie wywali całkiem niemałą czasem kasę
żeby z dobroci serca i bezinteresownie zrobić dobrze pracującym na
niego?
|
Powiem inaczej - teraz pracuję w firmie, która nie organizuje wyjazdów
integracyjnych. Ale to nie oznacza, że takich wyjazdów nie ma. Firma
zatrudnia ok. 35 osób, z czego co roku ok. 20-25 organizuje sobie
weekendowy wyjazd z tańcami, żarciem, atrakcjami, piciem itp. Sami
pracownicy robią zrzutę, kalkulują koszt, a potem idą do zarządu z
zaproszeniem na wyjazd i z prośbą o dofinansowanie. Zwykle jest tak, że
firma sponosoruje np. autobus i obiad, a za resztę czyli nocleg, alkohol
i atracje typu kulig czy grill płacą sami uczestnicy. Wszyscy są
zadowoleni, jeszcze się nie zdarzyło, żeby prezes odmówił wsparcia lub
udziału w imprezie. Nie ma natomiast idiotycznych zabaw "świetnie
przemyślanych mających swój cel" integrujących zespół, bo zespół jest od
lat świetnie zintegrowany, a każdy nowy na takim wyjeździe musi przejść
chcesz, którego tu nie będę opisywał Taka forma wyjazdów
integracyjnych jest super, na luzie, bez przymusu, z przyjemnością. No i
każdy może zabrać ze sobą kogo chce - to też się liczy. Nie ma mowy o
pseudo szkoleniach i praniu mózgów.
g.
|
|
|
|
namikk
Gość
|
2010-03-18, 00:16 Re: Wyjazd integracyjny a prawo
|
|
Cytat: | To jest jak przedszkole dla dorosłych...
|
Zgadzam się,to jest czysta kwintensencja, dotyczy to zarówno pracy w dużej
organizacji jak i tych śmiesznych wyjazdów integracyjnych.Ktoś to nieźle
sobie wykombinował a prawda jest taka,że w tych organizacjach zatrudniane
są dorosłe dzieci,mają się słuchać i osiągać zamierzone cele przy zerowej
odpowiedzialności indywidualnej tylko odpowiedzialność zbiorowa,czyli
żadna ,potem wyjazd integracyjny,czyli picie i ćpanie jakieś dziwne
szkolenia wszystko w kierunku dobra ogółu,czyli organizacji ,jak ktoś
się zdemaskuje na takich imprezach, że ma indywidualny tok myślenia inny od
wszystkich niebawem może pożegnać się z pracą.Wyjazd jest swego rodzaju
gratyfikacją za wykonaną pracę i zachętą do osiągania jeszcze lepszych
wyników niż dotychczasowe, wystarczy zaobserwować jak się dzieci cieszą
potem w pracy z takiego wyjazdu,ile wspomnień z zaliczonych "zwałek" i
kompromitujących sytuacji. Inna ciekawostka, jak to jest,że ludzie dorośli
pozwalają,aby pracodawca organizował im czas wolny po za pracą?Odpowiedź
jest bardzo prosta,ludzie dorośli nie mają żadnego innego życia,żadnych
innych obowiązków,żadnych innych zainteresowań po za pracą.Po prostu są
trybikami, które funkcjonują do chwili kiedy nie nastąpi zużycie
materiału.Jak się już trybiki "wytrą",to zużyte wymienia się na nowe
Pozdrawiam
|
|
|
|
gr
Gość
|
2010-03-18, 00:16 Re: Wyjazd integracyjny a prawo
|
|
Cytat: | może jak ktoś jest młody i naiwny,
|
A ja nie jestem młody naiwny też już nie nie a procuję w zgranym
zespole i wszyscy lubimy sobie pojechać na imprezkę za którą płaci
pracodawca (cztaj pracownicy).
|
|
|
|
entroper
Gość
|
2010-03-18, 00:16 Re: Wyjazd integracyjny a prawo
|
|
Cytat: | To jest jak przedszkole dla dorosłych...
Otóż nie. Te działania są całkiem dobrze przemyślane i maja swój cel.
Sądzisz, że pracodawca ot tak sobie wywali całkiem niemałą czasem kasę
żeby
z dobroci serca i bezinteresownie zrobić dobrze pracującym na niego?
|
może jak ktoś jest młody i naiwny, to takie wyjazdy odniosą - przynajmniej
przez jakiś czas - zamierzony (przez pomysłodawcę) skutek, ale jeśli nie
jest (a dodatkowo nie jest też za bardzo towarzyski*/preferuje inne
sposoby spędzania swojego wolnego czasu*/ma coś innego do roboty*/w grupie
jest kwaśna atmosfera*), to się tylko umęczy a skutek, jeśli jakiś będzie,
to odwrotny do zamierzonego. Ewentualnie będzie mu można jeszcze wytknąć,
że nie jest towarzyski :)
e.
*) niepotrzebne skreślić
|
|
|
|
Jotte
Gość
|
2010-03-18, 00:16 Re: Wyjazd integracyjny a prawo
|
|
Cytat: | Swoją drogą - co za kretyn wymyślił te wszystkie integracyjne gry i
zabawy.
Pewnie taki co wiedział, że znajdą się kretyni, którzy dadzą się zmusic aby |
w tym uczestniczyć... :P
Cytat: | To jest jak przedszkole dla dorosłych...
Otóż nie. Te działania są całkiem dobrze przemyślane i maja swój cel. |
Sądzisz, że pracodawca ot tak sobie wywali całkiem niemałą czasem kasę żeby
z dobroci serca i bezinteresownie zrobić dobrze pracującym na niego?
--
Jotte
|
|
|
|
Gabriel Kowalski
Gość
|
2010-03-18, 00:16 Re: Wyjazd integracyjny a prawo
|
|
Przypomina mi to wyjazdy integracyjne w mojej poprzedniej pracy. Jako że
wyjazd odbywał się w piątek w godzinach pracy traktowałem to jako zło
konieczne i jechałem, czułem się jako podwładny i starałem się nie pić za
dużo piwa, żeby nie chlapnąć szczerze, co myślę o takich wyjazdach i
szefie, który przymusza wszystkich do wyjazdu. W sobotę o świcie zmywałem
się zostawiając koledze z pokoju info, żeby nie czekali na mnie. Wyjazdy
zwykle były w góry, więc miałem niemal cały weekend tylko dla siebie, co
po prostu uwielbiam. Samotna wędrówka pozwalała mi szybko zapomnnieć o
super imprezie firmowej.
Swoją drogą - co za kretyn wymyślił te wszystkie integracyjne gry i
zabawy. To jest jak przedszkole dla dorosłych...
Gabriel
|
|
|
|
LeoJohnson
Gość
|
2010-03-18, 00:16 Wyjazd integracyjny a prawo
|
|
Witam.
Mamy w całej firmie wyjazd integracyjny. W piątek(dzien roboczy) i w
sobote - dzień wolny. Czy na takim wyjeździe jestem podwładnym kierownika,
który też jedzie na wyjazd? Czy tylko w piątek, a czy w sobote również?
Wyjazd jest propagandowo - rekraacyjny, natomiast w przypadku awarii może
istnieć potrzeba zdalnej(komputer) pracy.
Pozdrawiam.
|
|
|
|
Wieslaw Bicz
Gość
|
2010-03-18, 00:16 Re: Wyjazd integracyjny a prawo
|
|
Cytat: | Może jestem przeczulony, ale stanowczo jestem za oddzielaniem spraw
związanych z pracą od spraw osobistych. Przy kumplowaniu się prywatnie z
kolegami poznanymi w pracy zalecałbym daleko posuniętą ostrożność, a to
samo ze zwierzchnikami przywodzi mi na myśl ruskiego sapera, co to min
szuka zatykając uszy i wysuwając nogę.
To jest Twoje zdanie, ale zgodzisz się chyba, że są także ludzie, dla |
których praca jest ważnym elementem życia, kontakty z innymi ludzi z
firmy ważnymi kontaktami osobistymi, i że są także firmy, w których
takie właśnie podejście jest typowe i przez większość akceptowane.
Na szczęście życie oferuje wiele możliwości i każdy może wybierać takie
podejścia, które jemu odpowiadają.
Osobiście preferuję ludzi otwartych, dla których praca jest istotnym
elementem życia, i którzy potrafią się utożsamiać z firmą. Uważam też,
że sytuacja, kiedy ludzie wspólnie pracujący nawiązują bliższe kontakty
jest zdrowa, naturalna i dlatego też dość popularna. Pewnie jednak mało
kto zmusza do tego. I pewnie niektórym tylko na takich układach bardzo
zależy.
W. Bicz
|
|
|
|
Wieslaw Bicz
Gość
|
2010-03-18, 02:40 Re: Wyjazd integracyjny a prawo
|
|
Cytat: | Osobiście preferuję ludzi otwartych, dla których praca jest istotnym
elementem życia, i którzy potrafią się utożsamiać z firmą.
Jeśli masz na myśli pracowników najemnych (a nie np. współwłaściciedli,
udziałowców itp.) to tu się biegunowo różnimy. Ja tego w ogóle nie
rozumiem. Tzw. "utożsamianie z firmą" jest mi obrzydliwe w swym sensie
już jako sam termin, że o realizacji tej "idei" nie wspomnę. Co to w
ogóle ma być?
|
W większości sensownych firm na Świecie tak jest, nawet w Polsce można
znaleźć takie przypadki. Nie tylko właściciele, dyrektorzy i udziałowcy,
ale także "pracownicy najemni" po prostu łączą swoje nadzieje z firmą,
liczą na to, że jej sukces będzie ich sukcesem, wiedzą też, że porażki
firmy będą ich dotykać. Znam wielu takich ludzi i takie firmy i wydaje
mi się to zupełnie zrozumiałe. Szczególnie tam, gdzie ludzi widzą, że
ich firma ma sensowne cele i działania ludzi ją prowadzących są dla nich
zrozumiałe i oceniane jako korzystne dla wszystkich pracujących w
firmie. Jestem nawet zdania, że dopiero stworzenie takiej atmosfery daje
szansę na prawdziwy rozwój firmy i oczywiście też korzyści ludziom w
niej pracującym. I wielu ludzi to rozumie.
Jestem właścicielem firmy, ale znam wielu pracowników innych firm,
którzy się z nimi utożsamiają i doskonale wiem, dlaczego to robią. Nie
tylko nie widzę w tym nic obrzydliwego, ale po prostu zwyczajne,
racjonalne podejście do życia. Nie każdy chce lub może prowadzić własną
działalność, ale wielu chce po prostu identyfikować się z tym, co robią.
I tacy ludzie szukają firm, które im to umożliwiają. To daje po prostu
satysfakcję, że nie wspomnę o korzyściach materialnych...
W. Bicz
|
|
|
|
Jotte
Gość
|
2010-03-18, 18:52 Re: Wyjazd integracyjny a prawo
|
|
Cytat: | Osobiście preferuję ludzi otwartych, dla których praca jest istotnym
elementem życia, i którzy potrafią się utożsamiać z firmą.
Jeśli masz na myśli pracowników najemnych (a nie np. współwłaściciedli,
udziałowców itp.) to tu się biegunowo różnimy. Ja tego w ogóle nie
rozumiem. Tzw. "utożsamianie z firmą" jest mi obrzydliwe w swym sensie
już jako sam termin, że o realizacji tej "idei" nie wspomnę. Co to w
ogóle ma być?
W większości sensownych firm na Świecie tak jest, nawet w Polsce można
znaleźć takie przypadki. Nie tylko właściciele, dyrektorzy i udziałowcy,
ale także "pracownicy najemni" po prostu łączą swoje nadzieje z firmą,
liczą na to, że jej sukces będzie ich sukcesem, wiedzą też, że porażki
firmy będą ich dotykać.
To właśnie (w przypadku pracowników najemnych) uważam za postawę co najmniej |
ryzykowną. Nie odmawiając, rzecz jasna, nikomu prawa do innego zdania. Jest
to bowiem kwestia proporcji, znaczenia i konsekwencji skutków klęski takiej
nadziei.
Jeśli "firma" będzie miała kłopoty zaś ich rozwiązanie będzie upatrywać w
redukcji zatrudnienia, to bez sentymentów wywali na bruk tych mających
nadzieję i "utożsamiających się". Albo (również bez senstymentów) pogorszy
im warunki pracy i/lub płacy. Właściciele będą w tym procesie na ostatnim
miejscu.
Tak potraktowany pracownik traci źródło utrzymania, podstawę bytu
materialnego - jest to dla niego katastrofa.
Ale jeśli to pracownik odejdzie z pracy, to dla pracodawcy niekoniecznie (i
bardzo rzadko) totalna klęska.
Co więcej dopuszczenie do zbliżenia sfery prywatnej i zawodowej często
prowadzi do wejścia pracodawcy w posiadanie informacji o prywatnej sytuacji
pracownika. Na przykład o spłacanym przez niego wieloletnim kredycie
mieszkaniowym czy innych kłopotach natury finansowej. W tym momencie ma go
niejako w ręku wiedząc, że nie może on sobie pozwolić na utratę stałego
źródła dochodu.
Nadal pozostaję przy swoim stanowisku - nie łączyć spraw prywatnych z
zawodowymi.
Cytat: | Znam wielu takich ludzi i takie firmy i wydaje
mi się to zupełnie zrozumiałe. Szczególnie tam, gdzie ludzi widzą, że
ich firma ma sensowne cele i działania ludzi ją prowadzących są dla nich
zrozumiałe i oceniane jako korzystne dla wszystkich pracujących w
firmie.
Wszystko do czasu. |
Do czasu pierwszych kłopotów, kryzysów, zaburzeń w stosunkach
interpersonalnych. A wystąpienie tych zjawisk to jedynie kwestia czasu.
Takich sytuacji nie znasz?
Cytat: | Jestem nawet zdania, że dopiero stworzenie takiej atmosfery daje
szansę na prawdziwy rozwój firmy i oczywiście też korzyści ludziom w
niej pracującym. I wielu ludzi to rozumie.
Raczej - wielu słabych ludzi daje się w to wkręcić. |
Cytat: | Jestem właścicielem firmy, ale znam wielu pracowników innych firm,
którzy się z nimi utożsamiają i doskonale wiem, dlaczego to robią. Nie
tylko nie widzę w tym nic obrzydliwego, ale po prostu zwyczajne,
racjonalne podejście do życia.
Są także ludzie(?), którzy niczego nagannego nie widzą w donoszeniu szefom |
na współpracowników (w końcu utożsamiają się z firmą i w ten sposób działają
dla jej dobra), są przydupasy, łamistrajki, intryganci itp.
Zapewniam cię, że oni również nie widzą w tym nic obrzydliwego.
Pseudoracjonalizacja, wyparcie, projekcja - działają u nich znakomicie.
Tylko to nie zmienia faktu, że to zwykłe szmaty i sq****ny są.
Cytat: | Nie każdy chce lub może prowadzić własną
działalność, ale wielu chce po prostu identyfikować się z tym, co robią.
I tacy ludzie szukają firm, które im to umożliwiają. To daje po prostu
satysfakcję, że nie wspomnę o korzyściach materialnych...
Wszystko do czasu. A jak się skończy, to jest to dla nich podwójna |
katastrofa.
--
Jotte
|
|
|
|
Wieslaw Bicz
Gość
|
2010-03-19, 00:40 Re: Wyjazd integracyjny a prawo
|
|
Cytat: | Nie każdy chce lub może prowadzić własną
działalność, ale wielu chce po prostu identyfikować się z tym, co robią.
I tacy ludzie szukają firm, które im to umożliwiają. To daje po prostu
satysfakcję, że nie wspomnę o korzyściach materialnych...
Wszystko do czasu. A jak się skończy, to jest to dla nich podwójna
katastrofa.
Wszystko można widzieć od strony potencjalnie możliwych negatywów i |
pozytywów.
Znacznie przyjemniej się żyje, kiedy można polegać na innych,
identyfikować się z tym, co się robi i mogę cię zapewnić, że w wielu
firmach na Świecie są takie możliwości i ludzie to naprawdę robią. Nawet
w Polsce jest to coraz popularniejsze.
Negatywne spojrzenie na życie i nadmierna ostrożność niekoniecznie wiele
dają. Nieszczęścia i tak mogą się zdarzyć, zaradzić im może tak naprawdę
tylko funkcjonująca wspólnota, także firmowa.
W. Bicz
|
|
|
|
Jotte
Gość
|
2010-03-19, 01:34 Re: Wyjazd integracyjny a prawo
|
|
Cytat: | Nie każdy chce lub może prowadzić własną
działalność, ale wielu chce po prostu identyfikować się z tym, co robią.
I tacy ludzie szukają firm, które im to umożliwiają. To daje po prostu
satysfakcję, że nie wspomnę o korzyściach materialnych...
Wszystko do czasu. A jak się skończy, to jest to dla nich podwójna
katastrofa.
Wszystko można widzieć od strony potencjalnie możliwych negatywów i
pozytywów.
Coś podobnego! |
Cytat: | Znacznie przyjemniej się żyje, kiedy można polegać na innych,
Kwestia potrzeb. |
Zresztą - do czasu.
Potem jest dużo mniej przyjemnie.
Cytat: | identyfikować się z tym, co się robi i mogę cię zapewnić, że w wielu
firmach na Świecie są takie możliwości i ludzie to naprawdę robią.
Zjazdem amway'owców trochę zaleciało... |
I jeszcze to "Świecie" z dużej litery...
Cytat: | Nawet
w Polsce jest to coraz popularniejsze.
Nie wątpię, naiwnych wszędzie się znajdzie. |
Avon, Oriflame czy Świadkowie Jehowy wiedzą to dobrze.
Cytat: | Negatywne spojrzenie na życie i nadmierna ostrożność niekoniecznie wiele
dają. Nieszczęścia i tak mogą się zdarzyć, zaradzić im może tak naprawdę
tylko funkcjonująca wspólnota, także firmowa.
Rozsądne spojrzenie na rzeczywistość i rozumna ostrożność pozwalają nie dać |
sobie zrobić wody z mózgu przez jakąkolwiek "wspólnotę", uniknąć wielu
nieszczęść oraz żyć jak człowiek.
--
Jotte
|
|
|
|