entroper
Gość
|
2010-07-15, 15:19 Re: godziny nadliczbowe w upale
|
|
Cytat: | Była jeszcze w 2006 jakaś
jednodniówka w stylu "techniki negocjacji" ale to już był absolutnie
stracony czas.
|
da się zauważyć :)
Cytat: | - jeżeli szkolenie z technik zarządzania zasobami ludzkimi prowadzi
młodzik
wykładający się na pierwszym postawionym z życia wziętym przykładzie a
nie
osoba z bezpośrednim kilkunastoletnim doswiadczeniem która dzięki
odpowiedniej polityce HR lub postawiła na nogi kilka firm, rozwiązała
spory
z załogą itp
|
Jakie rozwiązywanie sporów. Wywalasz wszystkich, inaczej nie jesteś
prawdziwym szefem :)
e.
|
|
|
|
Reklamy
|
|
entroper
Gość
|
2010-07-15, 15:29 Re: godziny nadliczbowe w upale
|
|
Cytat: | Zwiększaniem sprzedaży nie byli zainteresowani, bo - uwaga - sytuacja
firmy jest niepewna, bowiem jest wystawiona na prywatyzację!
|
jeśli nie jest to czołowy producent, to mieli rację :)
e.
|
|
|
|
Krzysztof
Gość
|
2010-07-15, 15:51 Re: godziny nadliczbowe w upale
|
|
Cytat: | No i właśnie w tym punkcie się nie zgadzamy a podany przez Ciebie
przykład
jest nawet dobry do skomentowania. Otóż klient jak najbardziej nalega na
pracodawcę.
|
Nie do końca. Klient nalega na osobę, która pracodawcę (a właściwie firmę
reprezentuje) i z którą ma bezpośrednio do czynienia.
Czasem to faktycznie bywa sam pracodawca, ale w przypadku większych firm
czy wręcz sieci jest to po prostu niemożliwe.
BTW - bawi mnie zawsze tłumaczenie BOKowców "ale ja tego sam nie
wymyśliłem". Zapewne nie, ale kurna olek właśnie m.in. po to tam ten
człowiek siedzi, żeby przekazać swojemu "naczalstwu" sugestie od
niezadowolonego klienta. Trudno by z każdą pierdołą kierować się
bezpośrednio do prezesa zarządu.
Cytat: | Że pośredniczy w tym pracownik, nie ma nic do rzeczy. Tak samo
jak pracownik może odebrać paczkę itp. To jest broszka pracodawcy, jak
klienta zadowolić.
|
Ale jednocześnie kierując się zasadami tej broszki dobiera sobie
odpowiednich pracowników (w tym również zwalnia nieodpowiednich).
Jeśli uważa, że pracownik odpowiedzialny za szeroko pojętą obsługę klienta
czy też negocjacje, rozmowy handlowe itp. z klientem, nie potrafi, nie jest
w stanie czy wręcz nie chce wypełniać swych obowiązków związanych z
powyższym (czyli np. ma w dupie oczekiwania klienta co do terminu złożenia
projektu), to może się po prostu z takim pracownikiem rozstać i nie ma w
tym żadnego "potworyzmu".
Cytat: | Nie neguję tego, że trzeba, wiem coś również o dużych
kontraktach i że wtedy duży klient po prostu wymusza, nawet jeśli on
zawalił, ale nadal jest to sprawa pracodawcy.
|
.... który może po prostu powiedzieć "Panowie w tym tygodniu musimy się
sprężyć, projekt ma być gotowy na wczoraj, bo Bolek I Spółka poplątali
terminy" i koniec. Tak się składa, że nawet w czasach, gdy byłem zwykłym
pracownikiem, nie przyszła mi do głowy odpowiedź "A co mnie to obchodzi -
to pana sprawa szefie".
Ale jestem w stanie przyjąć na klatę fakt, że czasy się zmieniają. Dziwne
tylko, że oczekiwania finansowe pozostają takie same.
Cytat: | To ta sama kategoria spraw:
pracownik nie interesuje się, co szef ma w garażu i również nie powinien
interesować się, jakie kontrakty i z jakimi terminami mają być
realizowane.
|
Mieszasz sprawy prywatne (zasoby garażowe szefa) ze sprawami służbowymi
(kontrakty i terminy).
Zupełnie się to kupy nie trzyma.
Cytat: | Zresztą pod przymusem ich szef nie bierze, prawda?
|
Czego? Kontraktów? Wyjątkowo dziwne pytanie :)
Cytat: | Niestety prezentujesz jednak typową mentalność szefa:
|
Niestety, pudło. Prezentuję taką mentalność odkąd zacząłem pracować,
jeszcze w trakcie studiów. Nie ma to nic wspólnego z byciem lub nie byciem
szefem. Zresztą dzięki temu zostałem dość szybko doceniony. Wiem, że dla
wielu ludzi to frajerstwo i za punkt honoru stawiają sobie wyjście z pracy
punkt 16:00, nieodbieranie telefonów popołudniu i w weekendy i generalnie
coś, co się nazywa "odpękać swoją robotę i resztę mieć w dupie", ale ja do
takich ludzi nie należę. Angażuję się w pracę od zawsze i sam doceniach
innych, którzy się angażują. Jak dotąd nie przejechałem się na tym (no może
raz, na szczęście szybko się stamtąd zwinąłem :)
Cytat: | klient nalega, to pracownicy _dla swojego dobra_ powinni dać się
wykorzystywać.
Pracownicy dla swojego dobra już robią to, co w ich mocy
|
Nie zawsze wszystko idzie zgodnie z harmonogramem i doprawdy dziwię się, że
facet, który twierdzi, że miał do czynienia z dużymi kontraktami i
napiętymi terminami sadzi takie bajduły.
Cytat: | to nie dlatego, że mi się kelner nie spodobał,
ale dlatego, że właściciel tej restauracji dopuścił do takiej sytuacji,
że
pracują u niego niezadowoleni, sfrustrowani i niekompetentni kelnerzy.
|
Przecież to dokładnie na jedno i to samo wychodzi.
Dlatego właściciel aby nie dopuścić do niezadowolenia klienta zwalnia po
prostu takiego buraka i po ptakach.
Cytat: | Dlaczego nie na pracownika? Czy z klientami rozmawia tylko i wyłącznie
właściciel firmy??
Pracownik nie występuje tu w swoim imieniu.
|
Jest w pracy, reprezentuje firmę, więc trudno, by mówił w swoim imieniu.
Właściciel, a dokładnie dyrektor czy prezes, również nie mówią w swoim
prywatnym imieniu, tylko imieniu firmy.
No chyba, że dla Ciebie firma = osoba fizyczna.
Cytat: | Pytanie: jak się zapatrujesz
na bardzo obecnie popularną sytuację, gdy pracodawca notorycznie coś
kaszani albo zwyczajnie robi przekręty a całą nienawiść klientów kieruje
na Bogu ducha winnych pracowników z biura/obsługi klienta/itp, którzy
niemalże fizycznie muszą odpierać ataki wkurzonych ludzi?
|
Zwalniam się z takiej firmy najszybciej jak potrafię.
Tylko co to ma wspólnego z omawianą sytuacją?
Cytat: | Już napisałem (chyba Tobie, nie kojarzę teraz), że chyba mało miałeś w
życiu do czynienia z walką o kontrakty przy dużej konkurencji na rynku,
gdy każda Twoja próba negocjacji skutkować może rozwiązaniem przemiłej
współpracy w przyszłości.
a co to pracownika obchodzi.
|
Dżiisss, zaraz odmięknę
Jeśli nie obchodzi, to co go obchodzi, że prezes kupił sobie nowy samochód
i pojechał na Hawaje?
Cytat: | Od tego jesteś szefem, żeby się z tym jakoś
ogarnąć. Najłatwiejsze biznesy typu kupić cokolwiek i sprzedać 2x drożej
wygłodniałym klientom już się skończyły.
|
Oczywiście. I - powtórzę to już setny raz - jeśli jako szef muszę to
ogarnąć i zapanować nad tym sam, to moją jedyną prośbą jest zwykłe
odstosunkowanie się pracowników od zysków mojej firmy i tego, co z nimi
robię.
Prosta zależność. Pracujesz od 8-16, nie obchodzi Cię, że pojawia się
problem, masz w nosie nadgodziny? Nie ma problemu, ale bierz swoją wypłatę
i milcz, a nie komentuj, że szef ma lepiej, że Cię okrada i pasożytuje na
Tobie. Chcesz mieć więcej? Rusz tyłek i też zasuwaj więcej. Jaka tu
filozofia?
Cytat: | Chodzi mi o taką sytuację, gdy szef nadgryzł coś, czego nie może połknąć
(np. duży kontrakt) a następnie, aby to jakoś przerobić, do pracowników,
których jest za mało, wyjeżdza z prośbami, obiecankami lub groźbami,
zamiast z realną propozycją.
|
Jest to bardzo nie w porządku.
Cytat: | Sezonowość czy inna nieregularność zamówień
to jest problem. Ale w żadnym razie nie jest to problem pracownika.
|
Jeśli nie jest, to nie jest jego "problemem" stan majątkowy jego
pracodawcy.
I na tym bym zakończył.
|
|
|
|
entroper
Gość
|
2010-07-15, 16:46 Re: godziny nadliczbowe w upale
|
|
Cytat: | "entroper" napisał
Otóż klient jak najbardziej nalega na
pracodawcę.
Nie do końca. Klient nalega na osobę, która pracodawcę (a właściwie
firmę
reprezentuje) i z którą ma bezpośrednio do czynienia.
|
Formalnie... Jasne, że nie osobiście.
Cytat: | Że pośredniczy w tym pracownik, nie ma nic do rzeczy. Tak samo
jak pracownik może odebrać paczkę itp. To jest broszka pracodawcy, jak
klienta zadowolić.
Ale jednocześnie kierując się zasadami tej broszki dobiera sobie
odpowiednich pracowników (w tym również zwalnia nieodpowiednich).
|
Zgadza się, ale strategiczne decyzje podejmuje szef i szef za nie
odpowiada. Pracownik może nawiązać dobry kontakt z klientem, ale jeśli z
fanaberii tegoż klienta wynika np. 2x więcej pracy dla tego pracownika, to
powstały problem rozwiązuje się w trójkącie szef-pracownik-klient
odpowiednio zadowalając wszystkie wierzchołki tego trójkąta.
Cytat: | Nie neguję tego, że trzeba, wiem coś również o dużych
kontraktach i że wtedy duży klient po prostu wymusza, nawet jeśli on
zawalił, ale nadal jest to sprawa pracodawcy.
... który może po prostu powiedzieć "Panowie w tym tygodniu musimy się
sprężyć, projekt ma być gotowy na wczoraj, bo Bolek I Spółka poplątali
terminy" i koniec. Tak się składa, że nawet w czasach, gdy byłem zwykłym
pracownikiem, nie przyszła mi do głowy odpowiedź "A co mnie to
obchodzi -
to pana sprawa szefie".
|
Dupa byłeś. Właściwa odpowiedź brzmi: OK szefie, szczęscie Bolka i sp.
jest dla nas najwyższym dobrem, terminu dotrzymamy, to jak rozliczamy
nadgodziny?
Cytat: | To ta sama kategoria spraw:
pracownik nie interesuje się, co szef ma w garażu i również nie
powinien
interesować się, jakie kontrakty i z jakimi terminami mają być
realizowane.
Mieszasz sprawy prywatne (zasoby garażowe szefa) ze sprawami służbowymi
(kontrakty i terminy).
Zupełnie się to kupy nie trzyma.
|
No właśnie ja ich nie mieszam. Obydwie te sprawy są sprawami szefa - jedna
prywatną, druga służbową.
Cytat: | Niestety prezentujesz jednak typową mentalność szefa:
Niestety, pudło. Prezentuję taką mentalność odkąd zacząłem pracować,
jeszcze w trakcie studiów. Nie ma to nic wspólnego z byciem lub nie
byciem
szefem. Zresztą dzięki temu zostałem dość szybko doceniony. Wiem, że dla
wielu ludzi to frajerstwo i za punkt honoru stawiają sobie wyjście z
pracy
punkt 16:00, nieodbieranie telefonów popołudniu i w weekendy i
generalnie
coś, co się nazywa "odpękać swoją robotę i resztę mieć w dupie", ale ja
do
takich ludzi nie należę. Angażuję się w pracę od zawsze i sam doceniach
innych, którzy się angażują. Jak dotąd nie przejechałem się na tym (no
może
raz, na szczęście szybko się stamtąd zwinąłem
|
ale wiesz, że czasy się zmieniają Trzeba to wypośrodkować, bo się można
przejechać naprawdę srogo. Nie przeginający pały pracownik, umiejący
jednocześnie zadbać o swoje, jest najbardziej przez zwierzchnika
szanowany, choć wcale nie musi być lubiany.
Cytat: | klient nalega, to pracownicy _dla swojego dobra_ powinni dać się
wykorzystywać.
Pracownicy dla swojego dobra już robią to, co w ich mocy :)
Nie zawsze wszystko idzie zgodnie z harmonogramem i doprawdy dziwię się,
że
facet, który twierdzi, że miał do czynienia z dużymi kontraktami i
napiętymi terminami sadzi takie bajduły.
|
Bo widzisz, utarło się jakieś takie przekonanie, że dla dobra tego
kontraktu "trzeba" to i tamto (w domyśle trzeba za darmo) i ci biedni
pracownicy łykają to tak, jakby to co najmniej oni dostali ten kontrakt. A
to nie tak. Zdarzało mi się pracować po 36 godzin bez przerwy, ale nie
dlatego, że ktoś mi roztoczył wizję...
Cytat: | to nie dlatego, że mi się kelner nie spodobał,
ale dlatego, że właściciel tej restauracji dopuścił do takiej
sytuacji,
że
pracują u niego niezadowoleni, sfrustrowani i niekompetentni kelnerzy.
Przecież to dokładnie na jedno i to samo wychodzi.
Dlatego właściciel aby nie dopuścić do niezadowolenia klienta zwalnia po
prostu takiego buraka i po ptakach.
|
I zatrudnia następnego takiego samego, a po takiej serii wszyscy zaczynają
jego restaurację omijać bokiem i interes pada. Są inne sposoby na
zadowolonych pracowników niż wypieprzać wszystkich po kolei aż się
znajdzie ktoś bardziej wytrzymały.
Cytat: | Pracownik nie występuje tu w swoim imieniu.
Jest w pracy, reprezentuje firmę, więc trudno, by mówił w swoim imieniu.
Właściciel, a dokładnie dyrektor czy prezes, również nie mówią w swoim
prywatnym imieniu, tylko imieniu firmy.
|
Czyli niczyim, czy pracowników może? Albo może budynku? Wyimaginowanego
bytu kryjącego się pod logo i nazwą? Ktoś musi być odpowiedzialny - a
wszystkie sposoby, żeby tę odpowiedzialność rozmywać są ogromną i
niezwykle szkodliwą patologią. Tak działają duże firmy i w taki sposób
jest np. zarządzany (bo rządzony to za duże słowo) nasz kraj - i co,
zadowolony jesteś?
Cytat: | Pytanie: jak się zapatrujesz
na bardzo obecnie popularną sytuację, gdy pracodawca notorycznie coś
kaszani albo zwyczajnie robi przekręty a całą nienawiść klientów
kieruje
na Bogu ducha winnych pracowników z biura/obsługi klienta/itp, którzy
niemalże fizycznie muszą odpierać ataki wkurzonych ludzi?
Zwalniam się z takiej firmy najszybciej jak potrafię.
Tylko co to ma wspólnego z omawianą sytuacją?
|
nienienie, pytałem co byś zrobił jako szef takiej firmy - takie sytuacje
są właśnie konsekwencją rozpraszania odpowiedzialności i wysuwania
pracowników na najbardziej zaognione pozycje, gdzie powinien stać szef i
naprawiać co spieprzył.
Cytat: | Już napisałem (chyba Tobie, nie kojarzę teraz), że chyba mało miałeś
w
życiu do czynienia z walką o kontrakty przy dużej konkurencji na
rynku,
gdy każda Twoja próba negocjacji skutkować może rozwiązaniem
przemiłej
współpracy w przyszłości.
a co to pracownika obchodzi.
Dżiisss, zaraz odmięknę
Jeśli nie obchodzi, to co go obchodzi, że prezes kupił sobie nowy
samochód
i pojechał na Hawaje?
|
kurczę, przecież postuluję dokładnie to samo. To sprawa szefa. Tak samo
jak inne sprawy, które również powinny pozostać sprawami szefa, a które
szef chętnie by na kogoś niżej zwalił.
Cytat: | Oczywiście. I - powtórzę to już setny raz - jeśli jako szef muszę to
ogarnąć i zapanować nad tym sam, to moją jedyną prośbą jest zwykłe
odstosunkowanie się pracowników od zysków mojej firmy i tego, co z nimi
robię.
|
j.w.
Cytat: | Prosta zależność. Pracujesz od 8-16, nie obchodzi Cię, że pojawia się
problem, masz w nosie nadgodziny? Nie ma problemu, ale bierz swoją
wypłatę
i milcz, a nie komentuj, że szef ma lepiej, że Cię okrada i pasożytuje
na
Tobie. Chcesz mieć więcej? Rusz tyłek i też zasuwaj więcej. Jaka tu
filozofia?
|
j.w. (gdzie ja postulowałem inaczej??)
Cytat: | Chodzi mi o taką sytuację, gdy szef nadgryzł coś, czego nie może
połknąć
(np. duży kontrakt) a następnie, aby to jakoś przerobić, do
pracowników,
których jest za mało, wyjeżdza z prośbami, obiecankami lub groźbami,
zamiast z realną propozycją.
Jest to bardzo nie w porządku.
|
właśnie właśnie ale to stała praktyka i niejeden tu się by pod nią
podpisał, dorabiając do tego filozofię, że ho ho (i to mi się właśnie nie
podoba)
Cytat: | Sezonowość czy inna nieregularność zamówień
to jest problem. Ale w żadnym razie nie jest to problem pracownika.
Jeśli nie jest, to nie jest jego "problemem" stan majątkowy jego
pracodawcy.
I na tym bym zakończył.
|
Bo o to mi właśnie chodziło: każda strona ma swój zakres spraw
(pracodawca, z definicji, większy) i każda ma swój bagaż z tym związany i
nie powinno się tego bagażu z jednej strony na drugą "sprytnie"
przerzucać. Nigdzie nie twierdzę, że pracownik ma prawo i potrzebę wnikać
w dochody szefa. Ale również strategiczne problemy firmy powinny
pozostawać w bagażu szefa (chyba, że inaczej się on z pracownikami
dogada). Wszystko.
Również dziękuję za dyskusję.
e.
|
|
|
|
Jotte
Gość
|
2010-07-15, 16:52 Re: godziny nadliczbowe w upale
|
|
Cytat: | On tu kiedyś pisał, że był nauczycielem i stracił pracę.
Czemu łżesz i to jeszcze tak prymitywnie? |
--
Jotte
|
|
|
|
Jotte
Gość
|
2010-07-15, 16:55 Re: godziny nadliczbowe w upale
|
|
Cytat: | Jak kto dobrze wyczuje sytuację to zwolnienie lekarskie, urlop
macierzyński - są sposoby
I Ty masz czelność pisać o braku moralności u pracodawców?
Bez żadnych stresów.
Czyli jesteś po prostu zwykłym trollem? Trzeba było tak od razu.
To ja ci miałem otwartym tekstem powiedzieć, że jesteś zwykłym tępakiem? |
Delikatne aluzje nie miały szans się do resztek mózgu dodrapać.
--
Jotte
|
|
|
|
entroper
Gość
|
2010-07-15, 17:13 Re: godziny nadliczbowe w upale
|
|
Cytat: | ale czemu by nie ponarzekać. Standard :)
Następny Co Wy z tym narzekaniem?
Nie narzekam ani nie jęczę - opisuję po prostu suche fakty, jakie
miewają
miejsce w mojej firmie.
Nijak się to ma do narzekania.
|
"Ja pracuję od rana do wieczora, czasem non-stop tydzień, gdy taka jest
potrzeba.
W czasie, gdy moi pracownicy byczą się nad wodą albo na grillach."
"A rzeczywistość skrzeczy, bo z reguły ludzie po studiach
nie potrafią KOMPLETNIE nic. A płacić za to "nicnieumienie" zgodnie z KP
trzeba i już. Plus dodatkowo przyuczać takiego młodzika, poświęcać swój i
innych pracowników czas."
:/
e.
|
|
|
|
Jotte
Gość
|
2010-07-15, 17:16 Re: godziny nadliczbowe w upale
|
|
Cytat: | A może kłamczuszek??
Ejże, nie mierz innych swoją miarą.
Nie mierzę cię swoja miarą. Ty na niej jesteś niemierzalny - w granicach |
błędu pomiaru.
Cytat: | Nie. Czerpie zarobek ze _swojej_ pracy i to potężnie pomniejszony o zysk
pracodawcy, bowiem jego praca jest znacznie więcej warta niż za nią
otrzymuje. Inaczej pracodawca nie miałby sensu, on żeruje na cudzej
pracy z definicji, taki pasożyt w pewnym sensie.
Ekonomia na poziomie przedszkola. Wybacz, ale straciłbym jedynie czas
wyjaśniając Ci dokładnie, w którym miejscu popełniasz zasadnicze błędy w
swoich tezach.
Ja cię o żadne "wyjaśnienia" nie prosiłem, choć głupoty twoje czytam, bo |
plonki to dobre dla gówniarzy.
Sam niczego też nie będę ci niczego wyjaśniał, bo ani nie zrozumiesz, ani
nie ma po co.
Cytat: | Mały hint - jeśli Twoim zdaniem praca pracownika jest więcej warta, niż
za nią otrzymuje, to proste pytanie - dlaczego nie pracuje on na własny
rachunek, z pominięciem tego pazernego pośrednika, jakim jest jego
pracodawca z całym swoim zapleczem? Może jak się trochę pogłowisz, to
zrozumiesz, o czym mówię.
U ciebie nie ma co rozumieć - prymitywne i wyjątkowo powierzchowne |
rozumienie zjawisk socjologiczno-społecznych, a także psychologicznych.
Wypowiedzi wskazujące na ubogość pojmowania i skłonność do fantazjowania. Do
tego prymitywne wkładanie interlokutorowi słów i poglądów, których nie
wypowiedział. Badziew. Nad czym tu dywagować?
Mały hint - ty przeczytaj to, coś powyżej napisał i zastanów się gdzie jest
największa bzdura. Albo niech ci ktoś pomoże, mnie się w tej chwili nie
chce.
Cytat: | Ale może chociaż zawodówa jakaś albo egzamin czeladniczy?
A owszem, nawet wyższa zawodówa.
Znaczy masz licencjacik? |
Ile kosztowało kupno dyplomiku?
Cytat: | Do czasu, zadufany chłopcze, do czasu...
Do czasu CZEGO?
Do czasu kontroli.
Na początek...
Miałem po drodze 3 kontrole z UKS, kilkanaście krzyżówek i inną
drobnicę, w tym z PIP.
A cóż innego mógłbyś napisać? |
Cytat: | Sanepid w ogóle nie dotyczy mojej branży.
Jesteś śmieszny w swej niewiedzy. |
Sanepid "dotyczy" każdego, kto zatrudnia pracowników w lokalu pracodawcy
(zresztą nie tylko ich).
Cytat: | Obawiam się, że masz jakieś złudne pojęcie o zakresie kompetencji
powyższych instytucji.
A ja się nie obawiam, bo jest dokładnie odwrotnie. |
Cytat: | Zadaję proste pytanie - co mają powyższe instytucje do sposobu
realizacji moich zysków?
Twoja "firma" to chyba sprzedaż warzyw z bagażnika 14-letniego kombiaka
na parkingu skoro tego nie rozumiesz.
Nie, to Ty nie chcesz zrozumieć, że sposób realizacji zysków z
otrzymanego wynagrodzenia pracowniczego czy też dywidendy właściciela
nie podlega kontroli organów państwowych.
Ty piszesz po pijanemu czy naprawdę tak kompletnie się nie znasz? |
Cytat: | Na szczęście nie żyjemy w
państwie do tego stopnia policyjnym, by jakiś urzędniczyna miał
dyktować mi, w jaki sposób mógłbym dysponować własną kasą.
To już twój kolejny wymysł i mnie to nie dziwi. |
Cytat: | Wymyśliłeś
po prostu totalną bzdurę przy założeniach, że biznesu nie da się
prowadzić bez przekrętów i teraz kurczowo się jej trzymasz, usiłując
mnie przekonywać, że na pewno kiedyś po mnie przyjdą nocą i pięścią w
drzwi załomocą. No weź ...
Chłopie, przecież ty jesteś kompletnie bez sensu - "polemizujesz" z własnymi |
wymysłami, które bezskutecznie i po prostu głupio usiłujesz mi przypisać.
Naprawdę nie rozumiesz czytanego prostego tekstu?
--
Jotte
|
|
|
|
Jotte
Gość
|
2010-07-15, 17:22 Re: godziny nadliczbowe w upale
|
|
Cytat: | Powtórzę pytanie zasadnicze - na czym wg ciebie polega wylecenie z
hukiem?
Na rozwiązaniu umowy o pracę bądź nie przedłużeniu jej.
Nie przypuszczałem, że będziesz miał problemy z rozszyfrowaniem tej mało
skomplikowanej konstrukcji.
Ty wielu rzeczy nie przypuszczasz. Nawet nie przypuszczasz, gdy cię |
podpuszczam.
Ale skoro to się tak łatwo udaje, to mam kilka innych pytań, bazarowy
mędrcze.
1. Czy jeśli rozwiązanie umowy nastąpi ze strony pracownika, to pracodawca
wylatuje z hukiem?
2. Czy jeżeli to pracownik nie zgodzi się na "przedłużenie umowy" to
pracodawca wylatuje z hukiem?
3. A jak się wylatuje nie z hukiem? Za porozumieniem stron? Wtedy obie
strony wylatują?
Doprawdy - bawisz mnie, chłopcze - dzięki.
--
Jotte
|
|
|
|
Jotte
Gość
|
2010-07-15, 17:48 Re: godziny nadliczbowe w upale
|
|
Cytat: | Słyszałem, że jak byle bałwan zarejestruje sobie działalność, dostanie
regon, załatwi jeszcze prę innych papierkowych spraw i już jest
gównianym byznesmenkiem.
To łatwiejsze niż skończyć zawodówkę.
No proszę. Zatem w czym widzisz problem?
Nie dostrzegasz nonsensu tego pytania? |
Cytat: | Potem jednak kombinuje, często łamiąc prawo.
Podobnie jak pracownik, który załatwia sobie lewe zwolnienie na
wypowiedzeniu.
A co w tym dziwnego? Przecież on broni podstaw swego utrzymania wszelkimi |
dostępnymi środkami.
Cytat: | A tu, na tej grupce jednak jęczą, jesteś przecież koronnym przykładem.
Może powtórzę
Darujemy sobie te bzdety. |
Cytat: | Odnoszę jednak wrażenie, że to raczej niektórzy
pracownicy mają spore problemy z oceną realiów pracy
To prawda. Nawet nie znają swoich uprawnień i nie umieją (albo się boją)
ich na pracodawcach egzekwować.
Doskonale wiesz, że nie to miałem na myśli.
Na czym???! |
Cytat: | i nie wiedzieć czemu marzy się im komuna.
?
Jeśli nie wiesz, o czym mówię
Nie, nie... mnie po prostu zastanowiło co trzeba sobie zrobić z mózgiem, |
żeby takie debilizmy wypisywać.
Cytat: | Nie wiem czy się jeszcze śmiać czy już płakać.
Z mojego punktu widzenia to obojętne. |
Cytat: | Bzdura. Spieprzają z firmy _na_ _którą_ _pracowali_ przez ileś tam lat
Przez te lata mogli przecież pracować na SWOJĄ, prawda? Kto im tego
zabronił?
Nikt. Bezsensowne bredzenie.
Żadne bredzenie.
Ależ owszem, synku, bezsensownie bredzisz. |
Cytat: | Po prostu nie potrafisz, a raczej nie chcesz przyjąć na klatę zwykłej,
banalnej prawdy.
Twoje "prawdy" mają swoje miejsce w nieco innej części ciała... |
Cytat: | Broni ci ktoś mieć dużą, doskonale prosperującą firmę o zasięgu
międzynarodowym?
Nie.
To czemu nie masz?
A kto powiedział, że nie mam?
Ja. |
Cytat: | To jedno. A drugie - problem w tym, że ja w odróżnieniu od innych, nie
narzekam na swój obecny status.
No to co? Czym się chwalisz? Chcesz, to narzekaj. |
Cytat: | Gdyby było inaczej, gwarantuję Ci, że dążyłbym do jego poprawienia, do
stopnia, jaki by mnie satysfakcjonował.
Bohater. Prawdziwy bohater. |
Cytat: | Ale uwaga - dążył nie wykazując postawy roszczeniowej i narzekając, jak
to inni burżuje mają lepiej, tylko dążył ciężką harówą.
Tak też można próbować, to prawda. |
A inni też mają ciężką harówę (np. pielęgniarki). I one ciężką harówą bytu
swego nie poprawią. One muszą się o swoje dochrapać strajkiem. No, ale na to
może się jaki głupek (szermujący nic nieznaczącym hasełkiem "postawa
roszczeniowa") odezwać - to niech pielęgniarka zostawi zawód i założy sobie
FIRMĘ.
Tak swoją drogą czemu ty jako jedyna drogę polepszenia swojego bytu widzisz
ciężką harówę? Niektórzy to czynią mając dobry pomysł. Nie wierzysz w swój
intelekt?
Cytat: | Dla wielu taka harówa to frajerstwo.
Harówa jako taka nie jest frajerstwem, cokolwiek pod tym pojęciem rozumiesz. |
Cytat: | Mnie na szczęście życie nauczyło, że "bez pracy
nie ma kołaczy", a liczyć najlepiej jest na siebie. Dzięki temu, że się
kiedyś tak "sfrajerowałem", mam dziś to co mam.
No jak pisałem - bohater, prawdziwy bohater. I do tego z fantazją... |
Cytat: | A zapewniam, że nie jestem jakimś szczególnie wyjątkowym przypadkiem
To z pewnością. |
--
Jotte
|
|
|
|
Jotte
Gość
|
2010-07-15, 18:19 Re: godziny nadliczbowe w upale
|
|
Cytat: | Ale idź powiedzieć swoje właścicielom linii lotniczych, kopalń, kolei i
tam się poinformuj czy się da.
To są przedsiębiorstwa o rodowodzie państwowym, zresztą w państwo nadal
ma w nich udziały lub jest ich właścicielem.
Niekoniecznie. A nawet jeśli w jakiejś części tak - to co z tego? |
Cytat: | Śmiem twierdzić że
reprezentujący państwo jako właściciel minister skarbu ma głęboko
gdzieś los i wyniki tych przedsiębiorstw.
Wręcz odwrotnie. Odwrotnie proporcjonalnie do terminu wyborów. |
Zwykle w takich sytuacjach podejmuje się starania ukierunkowane na
zantagonizowanie strajkujących z resztą społeczeństwa i skanalizowanie na
tym kierunku negatywnych emocji, których podłożem są oczywiście uciąliwości.
Cytat: | Sytuacja jest nich dość marna
m.in. dlatego, że duża ilość związków jaka w nich funkcjonuje nie
potrafi się dogadać między sobą blokując w ten sposób wszelkie próby
zmian.
Bez sensu. Skoro blokują to pewnie się dogadują. |
Poza tym nie blokują wszystkich, tylko niekorzystne dla pracowników.
Cytat: | Marne to prawo skoro właściciel nie może zrobić ze swą
własnością tego co chce
Facet, my się diametralnie różnimy podejściem do kwestii prawa pracy oraz |
oceny zasad stosunku pracy, i nie szkodzi. Ale takiej bzdury to się nie
spodziewałem u ciebie przeczytać. Qrwa - w tej jego własności (jak to
nazywasz) pracują _ludzie_ , są jej częścią i tylko dlatego ta jego własność
istnieje i funkcjonuje. Ale ci ludzie nie są jego własnością! Ty naprawdę
jesteś tak wyprany czy tylko mnie prowokujesz?
Cytat: | , ale utyskiwaniem prawa nie zmienię, więc niech
się dalej męczą. Nie moje konie, nie mój wóz. Koleją nie jeżdżę ani nie
przewożę nią towarów, z wegla osobiście nie korzystam, jeżeli tylko
absolutnie nie muszę - nie latam,
No proszę, wszystko pod siebie, pępek świata... |
Cytat: | choć w liniach lotniczych sytuacja z punktu widzenia klienta jest
względnie najlepsza. W końcu i tak coś będą
musieli zrobić z tymi przedsiębiorstwami. Im później tym większe
dramaty będą przeżywać pracownicy a wtedy związki i tak będą dbac
przede wszystkim o swój własny interes i lwią część załóg poświęcą.
i do tego prorok... |
Cytat: | Naprawdę nie musze być rekinem wielkiego biznesu
Nie nie musisz, tylko nie możesz.
To jest taki mechanizm obronny: słodka cytryna, kwaśne winogrona, znasz?
Masz jakąś obsesję na punkcie wmawiania ludziom kompleksów ? Ja ich nie
mam
Nie ma ludzi bez kompleksów (z wyjątkiem może wariatów). |
Cytat: | i to co robię jest moim wyborem.
Wielu ludzi dokonuje tak skutkującego wyparcia. |
BTW - wyparcie to jeden z najczęściej stosowanych mechanizmów obronnych.
Cytat: | Z dużym biznesem miałem do
czynienia jako pracownik etatowy.
Znaczy co? Szef był hojnie przez naturę obdarzony? ) |
Cytat: | Mój biznes jest mały i dobrze mi z
tym.
Istnieją opinie, że nie rozmiar się liczy, a technika. |
Cytat: | Nie pamiętam kiedy ostatni raz denerwowałem się sytuacją związaną
z pracą.
Jeśli to prawda, a nie zwykły kit, to pewnie dlatego wypisujesz takie |
nieludzkie opinie. Nie rozumiesz już ludzi.
Ale ja specjalnie nie wierzę w takie enuncjacje, to też jest pewien rodzaj
mechanizmu obronnego.
Cytat: | Robienie kariery przypłacane zdrowiem i brakiem czasu dla
rodziny mnie nie pociąga. Robienie pieniędzy na własny rachunek - tak.
Masz dobry sprzęt poligraficzny pewnie? |
Cytat: | W przeciwieństwie do Ciebie szanuję ludzi którzy mają jeden czy dwa
warzywniaki lub zajmują się jakąkolwiek inną formą włąsnej działalności
gospodarczej.
Na szacunek trzeba zasłużyć. Łajdak pozbawiający pracownika materialnych |
podstaw bytu tylko dlatego bo ten ma związkową przeszłość szacunku mego nie
doświadczy. A jednocześnie szanować mogę gościa sprzedającego uczciwie jajka
z bagażnika rozsypującego się kombiaka na osiedlowym parkingu.
Ale nie sądzę i nie oczekuję abyś mnie zrozumiał.
Cytat: | Pójść na etat a potem na to narzekać jest najlatwiej.
Schodzisz takimi opiniami jak Tu-154M... |
--
Jotte
|
|
|
|
Jotte
Gość
|
2010-07-15, 19:00 Re: godziny nadliczbowe w upale
|
|
Cytat: | A firma upadła bo jej zarząd zbyt mocno się zaangażował w walkę o
ochronę miejsc pracy pracowników zamiast skupić sie na doglądaniu
interesu spółki i swiadczeniu np większej ilości usług przewozowych.
A to już tylko jednostronna interpretacja, obliczona na potwierdzenie z
góry założonej teorii i pozbawiona jakichkolwiek możliwości sprawdzenia
prawdziwości.
Taka sobie opowieść, po prostu...
Nie. Przybliżę szczegóły.
[cut] |
Dobra. Załóżmy, że to wszystko prawda.
Świadczyć to będzie głównie o daleko idących patologiach w prawie.
Po pierwsze - wynagrodzenia pracowników powinny mieć z mocy prawa najwyższy
priorytet, zaspokajany natychmiast. I to nie ze sprzedaży majątku upadającej
firmy, lecz z jakiejś instytucji na wzór UFŚG w dziedzinie OC. Po
przeprowadzeniu postępowania upadłościowego, działań syndyka i śledztwa
należności powinien otrzymać najpierw ten fundusz (aby mógł obsługiwać
następnych poszkodowanych). Wspomniene śledztwo powinno ustalić zakres
odpowiedzialności osób pozostających na decyzyjnych stanowiskach i ustalić
zakres ich odpowiedzialności. Odpowiedzialność ta winna rozciągać się na
cały ich majątek (tu konieczność stworzenia mechanizmów prawnych
zapobiegających lub chociaż znacznie utrudniających uniki typu "dom na byłą
żonę", "dacza na teściową", "auto na wujka" itp.).
I - jako kara dodatkowa - możliwość otrzymania czasowego zakazu prowadzenia
działalności gospodarczej, zajmowania stanowisk kierowniczych na terenie
kraju (bez względu na formę własności zakładu pracy)
Po drugie - jeśli z majątku firmy i łajdaków nią zarządzających zaspokojono
należności pracownicze i nic lub nieiwle zostało, to inna firma, która była
kontrahentem może nie otrzymnać należności i także upaść. Tym samym nie
płacąc pracownikom. No to wtedy ta sama procedura i sięgamy do kieszonek
tych, którzy w tej firmie są odpowiedzialni za śmiertelny dla niej kontrakt.
I konsekwencje podobne.
Po trzecie - ubezpieczenia umów i kontraktów. Obowiązkowe jak OC. Musisz
mieć OC aby jeździć autem. A czemu? Aby ten, komu z własnej winy poczynisz
szkodę nie musiał czekać na zadośćuczynienie finansowe.
Po czwarte. Ktoś powie - to będzie państwo policyjne, może nawet
totalitarne. To niech sobie mówi. Są kraje na świecie, gdzie i dzisiaj za
kradzież odcina się dłoń, a za cudzołóstwo kamienuje. Mało tam takich
przestępstw jakoś...
Ten sam baran powie może - to kraje nie nadążające za nowoczesną
cywilizacją, zapyziałe, zacofane, rządzone przez fanatyków. Może. A kraj, w
którym można obywatela oszukać, wyzyskać i nie ponieść za to żadnej kary to
jest niby cywilizowany?
--
Jotte
|
|
|
|
Smok Eustachy
Gość
|
2010-07-15, 19:42 Re: godziny nadliczbowe w upale
|
|
Cytat: |
Prawda jest taka że na początku współpracy jedyną stroną która oferuje
coś konkretnego jest tylko pracodawca. To on daje wynagrodzenie,
zapewnia środowisko pracy, umożliwia pracownikowi nabywanie
doświadczeń.
Nie zapominaj też o częstych przypadkach przysposabiania młodego narybka
(choć nie tylko młodego) do swoich zadań i obowiązków. Czasem dla żartu
pytam absolwentów, którzy przychodzą do mnie do pierwszej pracy "Ile
jest mi pan w stanie zapłacić za naukę zawodu w praktyce?"
/.../ |
A oni dla żartu odpowiadają: żeby uczyć to samemu trzeba coś umieć.
|
|
|
|
Smok Eustachy
Gość
|
2010-07-15, 19:45 Re: godziny nadliczbowe w upale
|
|
Cytat: | "Smok Eustachy" napisał
Jak szuka frajera to w końcu może znajdzie z efektem niewiadomym.
Jeśli uważasz, że zaangażowanie w pracę to frajerstwo, to mam tylko
nadzieję, że nie należysz przy tym do frakcji pracowników, których kole
w oczy Mercedes jego pracodawcy.
|
Zaangażowanie w pracę jest wprost proporcjonalne do zaangażowania w
płacenie.
|
|
|
|
Krzysztof
Gość
|
2010-07-15, 21:12 Re: godziny nadliczbowe w upale
|
|
Cytat: | "Ja pracuję od rana do wieczora, czasem non-stop tydzień, gdy taka jest
potrzeba. W czasie, gdy moi pracownicy byczą się nad wodą albo na
grillach."
"A rzeczywistość skrzeczy, bo z reguły ludzie po studiach
nie potrafią KOMPLETNIE nic. A płacić za to "nicnieumienie" zgodnie z KP
trzeba i już. Plus dodatkowo przyuczać takiego młodzika, poświęcać swój i
innych pracowników czas."
|
Nie no bez przesady.
Od tego, co wyżej, do narzekania to jeszcze naprawdę dłuuuuga droga.
Pozdrawiam
K.
|
|
|
|